Przejdź do treści

SOFISTYKA i HIPOKRYZJA

Czyli, krzyż pański z burmistrzem Bystrzycy Kłodzkiej.

DWIE SIOSTRY

Każdy średnio wykształcony człowiek, który zaliczył pozytywnie maturę, lub niezbyt drogo na bazarku ją kupił wie, że pewna piękna, mądra i wiecznie żywa, starożytna greczynka επιτήδευση, dzisiaj powszechnie znana jako Sofistyka, jest niezwykle biegła w argumentacji polegającej na wykorzystywaniu wieloznaczności pojęć, posługując się przy tym nieuczciwą argumentacją w celu udowodnienia fałszywej tezy.

Nieodrodną siostrą Sofistyki, jest nieśmiertelna i równie piękna atenka, υποκρισία. Dzisiaj powszechnie znana, pod hipnotyzującym imieniem, jako Hipokryzja. Ta piękna dama, myślę tu o Hipokryzji, ma niezwykle ujmujące cechy charakteru: Fałszywość, która pozwala na udawanie serdeczności i szlachetności. Dwulicowość, która ułatwia głoszenie żarliwej religijności i surowych norm obyczajowych. Obłuda, która namiętnie nakłania do głoszenia przestrzegania obowiązującego prawa i ciche, gdy nikt nie widzi, łamanie zasad etycznych i moralnych, oraz wymyślanie teorii, które w pokrętny sposób tłumaczą stosowanie różnych norm prawnych w różnych sytuacjach.  Hipokryzja, uwielbia tworzenie obszarów tabu czyli spraw, o których się nigdy nie rozmawia publicznie.

77 SESJA

Każdy, chociaż mało kto o tym wie, posiada w swojej świadomości lub nieśmiertelnej duszy, jak kto woli, jakiś gen naszych genialnych duchów z przeszłości. U mnie, podczas wykonywania EEG w Tworkach, wykryto pojedynczy gen, Włodzimierza Ilicza Lenina, Ernesto Che Guevary, Karola Marksa, Jezusa Chrystusa, i po dwa geny Michaiła Bułhakowa, Lwa Tołstoja, Henrego Millera i Friedricha Nietzschego. Przyznacie, iż od takiego przekładańca można zwariować i wylądować na dłuższy pobyt w jakimś przytulnym psychiatryku.

Obserwując od pewnego czasu życie twórcze pani Renaty Surmy, burmistrzyni Bystrzycy Kłodzkiej, miasta które sprawia wrażenie, iż od wielu lat kona, doszedłem do wniosku, iż w jej nieśmiertelnej duszy, zapewne duszy chrześcijańskiej, zagnieździło się kilka genów, tych pięknych i mądrych starożytnych niewiast – Sofistyki i Hipokryzji.

Podczas 77 sesji Rady Miasta, która obradowała w piątek 31 marca, roku pańskiego 2023, pani Burmistrz odbyła swoistego rodzaju zbiorowy stosunek mentalno – intelektualny z uczestnikami tego posiedzenia i tymi wszystkimi, którzy odważyli się obejrzeć relację z tych obrad w Internecie. 

MATKA BYSTRZYCKA

W trakcie tego posiedzenia oprócz wielu istotnych spraw, Rada z troską pochyliła się nad problem, jakim jest zarażony intelektualno-ekonomiczną dżumą, pomysł na wznowienie budowy elektrowni szczytowo-pompowej w miejscowości Młoty.

Pani Renia, wieloletnia burmistrzyni Bystrzycy, przewodząc temu miejskiemu interludium, w swojej nieco siermiężnej przytomności umysłu, śmiało otwiera swoją duszę i serce na świat uciemiężonych od blisko pięćdziesięciu lat mieszkańców wsi Młoty, którą to wieś zamierza, wespół w zespół z Michałem Dworczykiem i Anną, nomem omen Moskwą, za brzęczącą monetę miłosiernie utopić. Stosunek człowieka do własnej chciwości to, szczególnie intymna relacja. Głęboki niepokój o los swoich ukochanych obywateli, mieszkańców Bystrzycy, jaki zaprezentowała pani Burmistrz w swoim wystąpieniu podczas 77 sesji Rady, był wściekle wzruszający. Natomiast matczyna troska o przyszłość włościan z ustronnej wsi Młoty, które mimo matczynej miłości, pogrążona w cmentarnej ciszy i grobowym smutku zamierza, jak ślepe kocięta wrzucone w czeluść pokutnego worka władzy potopić – była wstrząsająca. Ta kondensacja sofistyki i hipokryzji, poruszyła najgłębsze pokłady empatii w mojej nieśmiertelnej i dobrej duszy. Rozkleiła ją, tę duszę, do tego stopnia, że puściły mi wszystkie zwieracze, jakie matka natura zainstalowała w moim grzesznym ciele i ze wzruszenia popuściłem sobie wprost do nowiutkich wiosennych obszczy kapci, które siostry miłosierdzia, od brata Alberta, ofiarowały mi w podzięce za pocerowanie ich pokutnych habitów w ramach prac interwencyjnych serwowanych przez kłodzką PUPY-ę.  https://prawdapress.info/pupa/ 

Mimo tej fizjologicznej wpadki w mojej obolałej głowie zadudniła, jak dźwięk bębna afrykańskiego, obrazoburcza myśl – skąd wzięło się w duszy i sercu pani Reni, to silne uczucie do prostego wiejskiego ludu zamieszkującego wieś Młoty? Moje dwie szare komórki po krótkiej naradzie orzekły, że prawda tkwi w tym co niewidoczne, czyli w wierze w Boga. Jedynego jaki istnieje. W Boga, którym bez wątpienia jest brzęcząco-szeleszczący – Bóg pieniądz. Bóg, któremu od wiek wieków, wiernie służy polityczny archanioł – Władza. 

O tym, że z tym Bogiem pieniądzem, jest coś na rzeczy, opowiem już niebawem.

Mirosław Rudziński – Gappa