Przejdź do treści

Rada kobiet

Czyli o siedmiu duszach kobiety.

Jak twierdzi jedna z kłodzkich gazet, pan Michał Piszko, burmistrz Kłodzka, nie powołał, nie wiedzieć czemu, rady kobiet. Nie uczynił tego najprawdopodobniej dlatego, iż w jego otoczeniu nie ma mężów, nieskazitelnych, godnych, łagodnych, lubianych i bezstronnych, podług osądu których do rzeczonej rady powołane zostałyby właściwe przedstawicielki płci nadobnej.

Brak zdecydowanych działań pana Michała w kwestii rady, ma jeszcze inny aspekt. Otóż pan Burmistrz, nie powołał rady kobiet, nie dlatego, że jest jakimś paskudnym ortodoksyjnym mizoginem, lecz z powodów fundamentalnych wręcz egzystencjalnych. Otóż, jeśli chcemy się w myśleć w istotę, a właściwie w duszę kobiety, trzeba z tą intrygującą prawdą, którą samiec zamierza zgłębić, wejść w taki związek wewnętrzny, by nastąpiło rzeczywiste, przyswojenie jej przymiotów ciała i duszy. Do takiego przyswojenia trzeba jednak myślenia medytacyjnego, wewnętrznego spokoju i chyba wiele modlitwy. Pan Michał Piszko wszystkie te cechy posiada, aż w nadmiarze, ale z nich nie korzysta.

Niemniej jednak, zgłębiając od lat namiętnie i z pasją nieziemskie zjawisko, jakim bez wątpienia, jest kobieta, nie chciał, powołując z własnej i nieprzymuszonej woli niewieściej rady, angażować się w przedsięwzięcie z góry skazane na fiasko. Zapyta ktoś, dlaczego myśl o powołaniu rady kobiet w głowie i duszy pana Burmistrza zaprezentowała się jako klapa – jego klapa. Są dwa powody tego stanu rzeczy. Pierwszym, prawdopodobnie, jest kompleks fallusa. Drugim atawistyczny strach przed matriarchatem. Albowiem kobiety mają siedem a nawet i osiem dusz, co czyni je, dla zestrachanych ratuszowych mężów niebezpiecznymi, o czym przed wielu laty napisał Stanisław Wasylewski. 

O siedmiu duszach kobiety 

„Staje mi czasem przed oczyma ta prosta, odwieczna, a jednak nieprawdopodobna prawda: Oto człowiek, który „ziemię przemierzył i głębokie morze, człowiek wiedzący, jako wstają i zachodzą zorze, człowiek, który wynalazł radiotelefonię, samoloty bez silnika i znakomite konserwy ananasowe, kuchnie gazowe, skarpetki jedwabne, narty, podatek majątkowy, maszynę do szycia i dancingi, ten oto człowiek, król świata, wobec problemu kobiety staje zawsze taki sam mądry, jak był za czasów jaskiniowych.

Tyle tysięcy lat i nie dał rady! Tyle tysięcy lat, a one ciągle swoje! Wodzą za nos świat, historię i nas! Nauka doskonale radzi człowiekowi, jak ma żyć z tym wszystkim, z tym sztucznym sercem, żołądkiem i nawet ze sztuczną szczęką, więc czemuż u diabła nie potrafi go nauczyć, jak sobie dawać radę z kobietą? Którą się pokochało.

Dusza kobiety pozostaje ciągle czymś tak nieznanym, jak Azja, jak tabliczka mnożenia, czy chociażby fizyka kwantowa i teoria strun. Przysłowie włoskie powiada, że jedna i ta sama kobieta ma w sobie siedem dusz i jeszcze jakąś ósmą duszyczkę w dodatku. Nie wiem, czy akuratnie tyle ona ich ma, ale ci Włosi, to jak widać, mądrzy ludzie. Myślałem długo nad prawdziwością tego przysłowia i wymyśliłem. 

Poznawszy pierwszą duszę w kobiecie, młody człowiek raduje się, dowiedziawszy się o istnieniu jeszcze jednej, drugiej duszy w tej samej kobiecie. Zadziwia się, trzecią a zaczyna go niepokoić dusza czwarta. Przy duszy piątej macha zniecierpliwiony ręką, wołając: a niechże cię wszyscy diabli. Odkrywszy szóstą siwieje, po znalezieniu siódmej wiozą go szybko do Tworek. A cóż w takim razie się stanie z ową ósmą, ową „duszyczką” z włoskiego przysłowia, tajemniczą, jak obraz zasłonięty.

 Jest to zagadnienie jak gdyby z dziedziny czwartego wymiaru. Nawet trudniejsze. Bo przy pomocy trzech wymiarów można sobie wyobrazić istnienie czwartego, ale z jednej duszy kobiecej sądzić o ośmiu?! Mózg pęka. Ileż ucierpieli najwspanialsi ludzie na świecie pod obuchem kobiecej niekonsekwencji! Przez wieki, przez wieki! Jakąż błahą piłką w drapieżnych szponach kobiecego kaprysu byli cudowni arcymistrzowie słowa, boscy mocarze ducha! A ta Troja, a ten nos Kleopatry, a te koroneczki pani Pompadour. I Chopin i Słowacki i Kleiner 

„Jej piękność, jako fala, jej oczy ruchliwe, jako rybki pluskające, jej warkocze, jako węże wodne, ona cała zaś jest, jako potok, w którym toną mędrcy.” Tak prawi o niewieście indyjski filozof. 

Mnie wydaje się inaczej. Kobieta jest jak rzeka. Uregulowana, wzbogaca cywilizację, służy ludzkości, pędzi młyny i turbiny, szumi cicho, nosząc na ślicznie falujących ramionach jachty, motorowe łodzie lub spróchniałe kutry ze starymi żaglami. Nieuregulowana huczy i przewala się, rwie i gryzie brzegi, sprowadzając nieszczęście powodzi. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby problem kobiecy był uregulowany, gdyby istniała rozsądna, nauka, zwana — dajmy na to — kobietologją.. Ale, Kobietologja nie istnieje wcale. Nie ma ustalonych metod badania. Taki jak ja, zaczyna ją z zapałem studiować, gdy się zakocha” 

W niezmiennie najpiękniejszej myśli o niewieścich przymiotach ciała i duszy. 

Mirosław Rudziński – Gappa