Przejdź do treści

Przedziwne wolności

 Rozkwita, co czas jakiś, kwiat sporu aborcyjnego. Woń jego dość jest silna by zbudzić i tych którzy do powiedzenia nic nie mają i tych którzy mówić nie powinni, bo nie tak dawno jeszcze im się upiekło. Nie jest wszak tajemnicą, że istotą sporu, nutą dominującą w zapachu tego wybitnej urody zielska, jest przedziwna chęć lewicowych liberałów do uwolnienia ludzi od odpowiedzialności za własne uczynki. Prawo, jak przewrotnie mawiają telewizyjni eksperci, do dokonania aborcji jest niczym innym jak tylko przyzwoleniem na usunięcie niewygodnego człowieka. Niezależnie bowiem od zaawansowania ciąży usunąć możemy tylko życie, które ma być bądź już jest człowiekiem. Jakimż niewypowiedzianym postępem byłoby więc prawo do usuwania niewygodnych, niechcianych czy też wrogich ludzi nawet po urodzeniu!

Dziewiątego marca roku czterdziestego trzeciego ubiegłego stulecia, jeden z największych socjalistów w znanej historii ludzkości zalegalizował aborcję na ziemiach polskich. Dodatkowo, ponieważ usuwanie nienarodzonych było efektywne w stopniu niewystarczającym, jego reżym postanowił usuwać również tych, których wyskrobanie ominęło. Ten niemiecki wódz, z zamiłowania malarz, znany jest głownie z tego, iż nienawidził i mordował wszystkich, którzy nie pasowali do jego ideologii. Dzisiaj, słusznie z resztą, nazywamy go zbrodniarzem, mordercą i łotrem. Czemu zatem, z zapałem godnym lepszej sprawy, prowadzimy tak zażartą dyskusję ze zwolennikami jego pomysłów?

Legalizacja aborcji, oprócz skutków w dalekiej przyszłości, przyniesie również efekty natychmiastowe. Nikogo nie zdziwi fakt, że w sytuacji kiedy państwo ułatwi taki zabieg, do klinik aborcyjnych zbiegną się ludzie, których potomstwo powstało przypadkiem, będąc jedynie efektem niefrasobliwości i braku odpowiedzialności. Będzie ich zdecydowanie więcej, bowiem kiedy rozwiązanie dotychczas trudnego problemu stanie się tak proste, wszelka odpowiedzialność zniknie. Czego ma się bać osoba, która dając się ponieść chwili, radośnie podąża do dyskotekowej toalety, by tam ku uciesze własnej i partnera oddać się tym jakże przyjemnym zajęciom? W świecie, w którym udało się przewartościować bezcenne dotychczas wartości, nie trzeba się obawiać niczego.

Brak obaw i konsekwencji stanowi współczesną definicję wolności. Tak jak kiedyś posiadano wolność do, tak dzisiaj jesteśmy wolni od. Wolność od jest jednak tylko zaprzeczeniem prawdziwej wolności. Człowiek wyzwolony od zasad moralnych, przywiązany jedynie do wartości materialnych jest w rzeczy samej ogłupioną małpą zamkniętą w klatce. Klatka ta, nigdy z prawdziwego złota, a co najwyżej pozłacana, jest wszystkim co osoba taka posiada. Stanowi ona dla niej symbol bezpieczeństwa, jest dziełem opiekuna, który wiecznie czuwa nad nią i pilnuje aby nie stała jej się żadna krzywda. Nie jest to nigdy dowód zniewolenia i upadku. W klatce tej dominują przecież takie wartości jak miłość i równość, a wszyscy którzy w niej mieszkają są jednakowi. Kłopoty, które dzisiaj jeszcze się zdarzają, są tylko wynikiem ciągłej niedoskonałości, którą z każdym dniem mieszkańcy klatki konsekwentnie starają się przezwyciężyć. Prawo do aborcji zaś, zwłaszcza takie które pozwala dokonać jej bez żadnego powodu, jest tylko kolejnym szczeblem w drabinie ku ulepszeniu społeczeństwa. Wszak dużo łatwiej uprawiać miłość nie musząc troszczyć się o ewentualne, w tym wypadku, skutki uboczne.

Środowiska promujące aborcję uważają jej skutki za coś dobrego. Uważają, że matka, bądź jak w niektórych krajach zachodnich również ojciec, mają prawo usunąć dziecko i że prawo to jest im w jakiś tajemniczy sposób przyrodzone. Aborcja jest jednak tylko i wyłącznie morderstwem. Kiedy ktoś postanowi odebrać życie sąsiadowi i czynu tego dokona, zostaje nazwany mordercą. Jak zatem nazwać matkę, która we współpracy z lekarzem, uśmierca własne dziecko, tylko dlatego, że postanowiło urodzić się w złym momencie? Prawo do aborcji nie jest ani prawem ani dobrem przyrodzonym człowiekowi, a tylko i wyłącznie zalegalizowanym bezprawiem. Dobro, jak wiadomo, nie rodzi się ze zła.

Mateusz Lisowski

zdjęcie pochodzi z unsplash.com